czwartek, 23 lutego 2017

Studia: dzienne czy zaoczne? Część I.

Witajcie,

To pierwszy post na blogu.

Ale nie chcę tutaj przedstawiać się, pisać dlaczego powstał blog, do kogo jest adresowany, bo wszystko to możecie znaleźć przecież  w sekcji „O mnie”

Dziś chcę poruszyć kwestię wyboru studiów, z którą wielu z Was zapewne się boryka, albo będzie borykało w przyszłości.

Odwołam się do swoich doświadczeń w temacie studiowania. A ponieważ studiowałam już i dziennie, i zaocznie, i w indywidualnym trybie i skończyłam też szkołę policealną, chcę podzielić się z Wami swoim doświadczeniem i wnioskami.

Dodam, że obecnie pracuję asystent Project Managera, co zupełnie nie jest związane z moją ścieżką edukacyjną i chcę opowiedzieć Wam jak do tego doszło.

Podzielę post na kilka części, bo pisania jest sporo, ale nie da się streścić wszystkiego, co wpływa na przebieg mojej edukacji, bo tak naprawdę każde nawet drobne wydarzenie i podjęta decyzja miała wpływ na kształt mojej kariery i edukacji



Studia dzienne
Początki edukacji
Zacznę od samego początku mojej edukacji. A właściwie od tego, że pochodzę z niewielkiej miejscowości w Wielkopolsce. Zawsze wiedziałam, że chcę studiować, ciągnęło mnie do miasta, nowych miejsc, nowych ludzi.

I tak od dzieciństwa myślałam, że będę nauczycielką. Wiedziałam, że zdecyduję się na jakiś humanistyczny kierunek. Z matmą zawsze byłam na bakier, nie znosiłam fizyki i modliłam się, aby po liceum uwolnić się od tych przedmiotów.

Uwielbiałam za to biologię, ale trochę kulała u mnie chemia. W liceum wybrałam profil biologiczno-chemiczny, ale nie byłam wzorową uczennicą.
Uczyłam się dobrze-przeciętnie, maturę też zdałam przeciętnie. I tutaj zaczęły się schody.


Czy matura jest ważna?
I tutaj zaczęły się schody. Nie sądziłam, że wynik matury będzie miał tak duży wpływ na dalszy przebieg mojej edukacji.
Na początku planowałam, że złożę dokumenty do dwóch dużych miast, będących w odległości mniej więcej 100 km od mojej miejscowości rodzinnej. I na planach się skończyło.
Dlaczego? Bo miłość, młodość itp. ;)

Poznałam chłopaka(teraz już prawie-mężaJ), który studiował we Wrocławiu. I choć usilnie wmawiałam wszystkim (i sobie), że nie będę kierowała się wyborem uczelni tylko dlatego, że on tam jest- serce nie sługa- złożyłam dokumenty tylko do Wrocławia.
Marzyła mi się dietetyka, ale niestety tutaj wynik mojej matury nie był wystarczający. Nie dostałam się na wymarzony kierunek.

Aaaa, właśnie- tutaj powinnam wspomnieć o najważniejszym- wyborze formy studiów. U mnie wchodziły wtedy w grę tylko studia dzienne. Chodziło o to, że koszty wynajmu pokoju i życia z dala od domy były bardzo wysokie i bałam się, że nie udźwignę (a w sumie to moi rodzice nie udźwigną) dodatkowego wydatku w postaci czesnego.

Można oczywiście pójść do pracy i studiować zaocznie, ale ja jako świeżak  zaraz po maturze, bez doświadczenia bałam się, że nie znajdę pracy, że nie poradzę sobie z pogodzeniem nauki i pracy i tego typu obawy.

Dokumenty rekrutacyjne złożyłam tez na pedagogikę- zgodnie z tym, co kierowało mną od najmłodszych lat. Tam się dostałam, choć o dziwo- z listy rezerwowej!

Studia były przyjemne, dość  lekkie i niestety- mocno teoretyczne.
W trakcie studiów zdecydowałam, że praca jako pedagog dziecięcy nie do końca jest tym, co chcę robić, dlatego zdecydowałam się na specjalność związaną z edukacją dorosłych oraz marketingiem( którego de facto chyba trochę zabrakło w programie studiów)

W zasadzie, zajęć było na tyle niewiele, że po pierwszym semestrze zaczęłam szukać pracy, aby trochę dorobić, odciążyć rodziców i spożytkować wolny czas.

W grę wchodziła tylko praca dorywcza, albo zlecenie z elastycznym grafikiem, bo niestety plan zajęć był dość niekorzystny dla pracujących studentów.
Zajęcia odbywały się w środku dnia, w dużych odstępach czasowych, np. po 2h okienka.

Pracowałam więc dorywczo, od rana i wieczorami. I tak szczerze powiedziawszy byłam już zmęczona takim trybem. Moje dni były wiecznie zajęte, zarabiałam niewiele, nie miałam czasu na rozrywki, a na studiach zdobywałam wiedzę głównie teoretyczną.

Pojawił się oczywiście temat praktyk studenckich, do których przejdę w kolejnej części, bo dla mnie miały one duże znaczenie.

Pozdrawiam i zapraszam do kolejnej części już niebawem :)

P.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz